4.07.2009

2.

Słowo daje, że to z winy mojego dostawcy internetu siedziałem wczoraj w domu jak głupi i konferowałem przez telefon prawie do dwudziestej. Aż wreszcie odzyskałem internet. Ale za to nie dotarłem do Martvej, gdzie spotkało się kilka osób, z którymi czas jakiś się już nie widziałem. Nie ma w tym jednak zupełnie - jak jasno widać - mojej winy.
Z ociupinę innej beczki.
To Cetnar (a tu rozmowa z nim w Esensji), w nowym numerze Creatio Fantastica rozbudził we mnie szczyptę próżności, w wyniku której podczepiam Creatio do strony. Próżność rozbudził umieszczając mnie na liście sieciowych recenzentów, których nawet daje się czytać. Zaraz obok nosiwody. Przy okazji - najnowszy nosiwoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz