Zapomniałem o marszu ateistów i agnostyków i nie wybrałem się na niego, żeby zobaczyć o co w nim chodzi. Poza tym lało, a ja korzystając z marnej pogody odświeżyłem swoją znajomość z grą "Stalker", którą przechodzę na raty, bo mam za słabe nerwy, żeby znieść te wszystkie szmery i powarkiwania naokoło mnie w jednym rzucie.
Niemniej, dzięki GW już coś tam wiem. Gazeta napisała notkę o marszu, a w notce tej można znaleźć informację:
Pojawiło się też praktyczne żądanie: "rzetelnej, powszechnej i opartej na najnowszych osiągnięciach nauki edukacji seksualnej w szkołach". To pewnie złośliwe z mojej strony, ale od razu mi się fragment "Sensu życia wg Monty Pythona" przypomniał. Z drugiej strony, ten fragment przypomina mi się ilekroć ktoś, niezależnie od opcji, mówi o edukacji seksualnej.
Ponadto z notki wynika iż maszerujący głosili, że "ateizm jest sexy", że ateizm to następny etap rozwoju na drodze ewolucji (po człowieku zniewolonym - na rysunku widzą modlącego się na kolanach stanowiącego etap rozwoju zaraz po "małopoludzie"). Pojawiło się też hasło: "Nie zabijam, nie kradnę, nie cudzołożę, nie wierzę".
Tyle w kwestii sumienności i uzupełniania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz