14.10.2009

31.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że niespodziewany śnieg z samego nieba nie jest moją winą.
Rok temu, w ostatni weekend października wybrałem się na Turbacz. Zaiwaniałem pod górę w koszulce, tak było ciepło. Możliwe, że w ostatni weekend tegorocznego października będzie podobnie, na razie jednak zrobiło się zimno (fajnie!) i od kilku godzin pada śnieg.
Zeszły październik to pikuś. Dziwnie się czuję na myśl, że jeszcze dwa tygodnie temu (niecałe!) łaziłem sobie po drakenowych lasach niczym w środku lata, a w każdym razie z początkiem
jesieni.
Powyższy wywód ma na celu przybliżenie skomplikowanej ścieżki skojarzeń, które sprawiły, że na widok śniegu przypomniałem sobie o żyjącym w niedaleko od drakena domu położonym jeziorze krokodylu.
Kiedy wędrowałem po drakeńskich okolicach wszystko co żywe czmychało na mój widok i chowało się po lasach (na szczęście nie spotkałem dzika, wtedy relacje mogłyby się odwrócić). Jeden krokodyl okazał się twardzielem, dzięki czemu mogłem mu zrobić zdjęcia.
Krokodyl z dalsza:

I krokodyl z bliższa:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz