16.10.2009

32. na szybko




Ukazało się nareszcie wznowienie (to chyba trzecie polskie wydanie) "Dziejów wypraw krzyżowych" Runcimana, rzeczy wręcz z działu lektur obowiązkowych. Tym razem wydała całość (trzy tomy) Książnica, która z godną pochwały konsekwencją wznawia kolejne książki brytyjskiego historyka, przede wszystkim w formatach kieszonkowych po cenach więcej niż przystępnych (zwykle w okolicach 15 złotych). Mam wrażenie, że wszystkie te książeczki lądują później na taniej książce, gdzie kosztują jeszcze mniej. Jeśli jednak ktoś liczyłby, że ten los spotka i "Dzieje...", może się pomylić. Wprawdzie tym razem trzeba wydać nie 15, a blisko 150 złotych, bo też i wydawnictwo postarało się, książki są w duże i w twardych oprawach (choć nie tak bogate w ilustracje, drzewa genealogiczne i mapy jak poprzednie wydania), sądzę jednak, że i tak "Dzieje..." rozejdą się jak ciepłe bułeczki. Bo też Runciman pisał znakomicie. Trudno znaleźć drugiego takiego historyka, który potrafił w równym stopniu ożywić opisywane przez siebie czasy i postaci. Równie wiele uwagi jak wydarzeniom historycznym poświęcał charakterom swoich bohaterów (bo ludzie, których opisuje to nie sztywniacy z rycin i dokumentów, ale niemal bohaterowie powieści) oraz środowisku społeczno - kulturowemu, w którym przyszło im działać. Dzięki Runcimanowi rozumiemy ich wszystkich - i tych, którzy podbijali i tych, którzy zamiast starać się zapobiec podbojowi wikłali się w lokalne zwady, ulegali małym złośliwostkom. Czytając o wszystkich tych Rajmundach, Baldwinach, Aleksandrach, Ademarach i Alp Arslanach możemy, dzięki Runcimanowi zrozumieć ich, docenić, a może nawet i polubić. Do tego Runciman opisywał dokładnie, ale nie rozwlekle konflikty tak polityczne, jak i kulturowe, religijne i teologiczne stojące u podstaw zamieszania, jakie ogarnęło świat. Przybliżał tak historię islamu, jak i Bizancjum oraz wznoszącego się z upadku zachodu.
Większość najznakomitszych nawet historyków pozostaje niewolnikami sprawozdawczej, suchej narracji skupionej na faktach i teoriach ich dotyczących. Runciman nie popuszczając wcale wodzy wyobraźni, dochowując wierności źródłom historycznym i dorobkowi pokoleń historyków potrafił wyjść poza pożółkłe kartki i otworzyć przed czytelnikiem miniony świat, a także przybliżyć go i wytłumaczyć. Dlatego, choć nie każdy przecież musi lubić historię, jest to lektura właściwie obowiązkowa. Bo podróżować lubi prawie każdy. A lektura "Dziejów wypraw krzyżowych" to podróż, a właściwie udział w podróży ludzi niezwykłych. Zdobywców i obrońców zadziwionych sobą nawzajem i wykuwających nową rzeczywistość. W dodatku dotyczą te książki części historii owianej legendami, znacznie zafałszowanej, wciąż powracającej w wystąpieniach polityków. Wyprawy krzyżowe to hasło, które zna każdy z nas, z którym każdy coś tam kojarzy. A jednak wiemy o nich znacznie mniej, niż nam się zdaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz