Krakowska Gazeta Wyborcza poinformowała dziś mieszkańców miasta, w tym mnie, że:
Wykańczanie podziemnych pomieszczeń planowanego nowego Dworca Głównego w Krakowie ma ruszyć w październiku, ale kolej już rozpoczęła usuwanie handlarzy z tuneli pod peronami.
Z tunelu znikną przede wszystkim ci, którzy handlują pod ścianami, a nie w pomieszczeniach. Łącznie do początku września ma zniknąć kilkadziesiąt stanowisk z książkami, oscypkami czy pamiątkami. Nim zaczną się właściwe roboty budowlane, kolej musi wykonać prace zabezpieczające i przygotowawcze (m.in. wymiana sieci mediów). Dlatego handlarze muszą wynieść się już teraz. PKP SA, które odpowiadają za nowy Dworzec Główny, czekają jeszcze na potwierdzenie legalności przetargu na wykonanie wnętrz. Za kilkanaście dni mają podpisać na tej podstawie umowę z katowicką firmą Budus, która w końcu 2011 r. ma oddać nowe wnętrza do użytku.
Pytanie - co znajdzie się w tych nowych wnętrzach, czy handlujący książkami uzyskają możliwość dostosowania swoich stoisk do nowych wymogów? Rzeczywiście, obecnie stoiska te nie wyglądają ładnie, trudno się niemi chwalić. Ale kto z nas na ich nie kupował? Podejrzewam, że handlarzy nie byłoby stać na przeniesienie się do ulokowanych w równie atrakcyjnych lokalizacjach antykwariatów. Mogliby zdać się na internet, ale w internecie nie kupią szybko książki ci, którzy chcą kupić książkę na drogę oraz - jak to ostatnio ma miejsce - kilkugodzinne oczekiwanie aż kolej zmiłuje się i podstawi opóźniony pociąg.
Możliwe, że z miejskiego krajobrazu zniknie miejsce, w którym można było kupić książki niedrogo, czasem okazyjnie. Miejsce, w którym książki kupowali często ludzie przypadkowi, którzy - a niech tam, dam się ponieść wizjom z lekka utopijnym - nie sięgnęliby po te książki gdyby nie wizja dalekiej podróży i coraz dłuższego na nią oczekiwania. Czy powrócą, czy - na drodze "kompromisu" - zastąpi je jakaś wypustka empiku?
To zawsze jest wybór między wygodą, a myśleniem o zagospodarowaniu etc. Ja mam analogiczną sytuację - obok mnie stoi budka, w której sprzedają swieże warzywa; innych źródeł zieleniny za bardzo w pobliżu nie ma. Niedawno okazało się, że będzie on likwidowany - w UM uznali, że psuje on wizerunek ulicy (układ zabudowy zabytkowy, etc.) Zbierano podpisy pod petycją o pozostawienie na miejscu - nie podpisałem, mimo iż warzywniak jest wygodny. W opisywanym przez Ciebie przypadku jest podobnie - moim zdaniem nie jest to miejsce na tego rodzaju handel... mimo, że sam nieraz na tych straganach coś kupiłem.
OdpowiedzUsuńRozumiem, co masz na myśli. Ale w tym przejściu podziemnym - na ile rozumiem tekst - budki jednak będą. Zlikwidowane zostaną tylko stragany. Możliwe więc, że po remoncie "księgarze" powrócą, z tym, że teraz już w budkach (wygodne to dla nich ani dla klientów nie będzie). Ale czy na pewno?
OdpowiedzUsuńNo i - prawdę mówiąc - argument o "psuciu wizerunku miasta", po tym, co zrobiono z projektem przebudowy dworca brzmiałby raczej gorzko a ironicznie.
Choć od dawna nic tam nie kupiłem (drogo! i chamski sprzedawca się trafił! liczykrupa!) to jednak te stragany są/były pewnym symbolem Krakowa. Bez nich będzie... inaczej.
OdpowiedzUsuń