9.11.2010

104. o Żuławskim przy piwie

Podczas spotkania przy okazji Targów Książki pojawił się nagle temat Nagrody im. Jerzego Żuławskiego. Jak widać temat wraca, o Nagrodzie wciąż się dyskutuje, pytanie tylko, czy to dlatego, że jest tak interesującą i ważną, czy też dlatego, że kontrowersyjną. Czy może, zresztą, zaistnieć jakaś nagroda, która by kontrowersyjną nie była?

Nie dotrę w tym roku do Lublina, nie będę więc miał okazji, by uczestniczyć w gali wręczenia nagród. Obawiam się jednak - a na podstawie rozmowy wiem, iż nie ja jeden - że podobnie jak w ubiegłym roku nie przybędą na nią licznie ani autorzy ani wydawcy. Tak, jak poprzednio zwycięzców już ogłoszono, listę można poznać na stronie Nagrody, żadne napięcie, żadne liczenie szans już nie zaistnieją. Nie pomaga to gali wręczenia Nagrody, na którą przychodzimy już raczej pro forma, albo, aby posłuchać (i wziąć udział) w ciekawej dyskusji.

Tu pojawiają się kolejne kwestie poruszone podczas piątkowej rozmowy. Uzasadnienia dla nagród autorstwa profesora Smuszkiewicza bywają kontrowersyjne (już po raz drugi wyjaśnia, iż nominuje do nagrody powieść, którą dobrze się czyta, sprawną warsztatowo, jakby sprawny warsztat nie był warunkiem minimum dla powieści branych pod uwagę w konkursie), ale to akurat nieźle - kontrowersje potrafią pobudzać do dyskusji, a "szkic laudacyjny" odnoszący się do powieści Protasiuka mógłby stanowić podstawę do dyskusji i kształcie współczesnej fantastyki. Równocześnie jednak Nagrodzie nie zaszkodziłoby chyba pewne urozmaicenie? Dlatego pojawił się w dyskusji postulat kadencyjności jury, co stwarzałoby możliwość wzbogacenia opinii, ale i - może - zainteresowania Nagrodą większej liczby specjalistów i zbudowania wokół niej szerszego grona zainteresowanych nią - użyję mocnego słowa - autorytetów? Gala wręczenia nagród, pozbawiona obecnie elementu niespodzianki i napięcia, mogłaby w takim przypadku przyciągać choć szansą na poznanie opinii kogoś nowego. Obecnie wygląda to tak, że i napięcia nie ma i eksperci są już znani. W dodatku nawet swoje uzasadnienie do nagród już ogłosili i każdy mógł zapoznać się z nimi w sieci. Efekt jest taki, że przybywamy na galę głównie przez szacunek dla zwycięzców i organizatorów. To za mało. Jeżeli gala ma stanowić kulminację całorocznych działań wokół nagrody musi być atrakcyjna. Inaczej Nagroda ulegnie marginalizacji.

By jej zapobiec podejmowano starania mające zapewnić ruch wokół Nagrody przez cały rok. Niestety, by przynosiły one efekty potrzebne jest najpierw zainteresowanie Nagrodą. Burzliwe, szerokie dyskusje pojawią się dopiero, gdy znajdą się dyskutanci, których zaangażowanie sięgać będzie ponad opinie wyrażane nad okazyjnym piwem. Ludzie zaangażowani w pracę nad nagrodą włożyli wiele wysiłku, by ją stworzyć, a następnie wypromować, nie znaleźli jednak nadal metody, która rzeczywiście potrafiłaby ją nagłośnić. Może Nagrodzie przydałby się "partner strategiczny", ktoś - człowiek lub instytucja - posiadający doświadczenie, możliwości, kontakty i chęć działania? Za Zajdlem stoi Fandom Polski, zaplecze organizacyjne Nagrody im. Żuławskiego jest znacznie skromniejsze. W dyskusji, na której się opieram, pojawił się pomysł, by współpracę zaproponować Lampie, która od lat przełamuje granice pomiędzy tzw. głównym nurtem a tzw. gettem fantastycznym i która posiada już pewną markę - czego Nagrodzie wciąż jeszcze brakuje. Można szukać i gdzie indziej, ale szukać warto. "Żuławski" posiada potencjał i szkoda byłoby go zmarnować.

3 komentarze:

  1. ...tzw. Lampie, która od lat przełamuje tzw. granice pomiędzy tzw. głównym nurtem a tzw. gettem fantastycznym i która posiada już pewną tzw. markę - czego tzw. Nagrodzie wciąż jeszcze brakuje...

    A ogólnie pomysł z "Lampą" popieram :) To się bardzo ładnie łączy wszystko. Część elektorów mogłaby być wtedy z ich środowiska, dałoby to pewnie ciekawy punkt widzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, celne. Po zastanowieniu postanowiłem jednak zostawić "tzw.". Uważam, że wyraźny jeszcze kilka lat temu podział ulega coraz mocniejszemu zatarciu. Przy tym choć nazwy, które po nim pozostały martwieją wciąż są używane. Stąd "tzw.":).

    OdpowiedzUsuń