Od rana gnębi mnie przekonanie, że powinienem umieścić tu jakąś notkę. Problem w tym, że dwie czy trzy wymyślone nie są jeszcze całkiem gotowe. W dodatku przez ostatnie dwa tygodnie miotałem się od lektury do lektury i oczywiście nic nie przeczytałem porządnie i do końca. Na domiar złego nie chce mi się w nic grać. Nie ma innego wytłumaczenia - dopadł mnie w końcu kryzys zmierzchu zimy. Ten dziwny czas nadchodzący pod koniec pory roku, kiedy jeszcze cieszą mnie mrozy, na które tak narzeka większość moich znajomych, ale już czuję, że przydałaby się trochę inna pogoda.
Dlatego napiszę tylko, że Comedy Central znów zaczęło nadawać od początku serial "Scrubs". Gdyby telewizja miała powstać tylko dla tej jednej serii, byłby sens ją wymyślać. Właściwie wszystkie najznakomitsze nawet seriale mogłyby szczeznąć w jakiejś apokalipsie telewizyjnych produkcji, pod warunkiem, że przetrwałoby "Scrubs" i "Na południe". Przy okazji serial ten jest dowodem na wyższość Stanów Zjednoczonych nad Unią Europejską. Jego dziewięć sezonów (z bajerami) można kupić w Usach za niespełna 90 dolców. W UE osiem sezonów (dziewiąty sezon wyprodukowany został przez inną stację i ze zmienioną częściowo obsadą, dlatego niektórzy uznają go za zbyt mało, hm... kanoniczny) kosztuje coś ok. 120 eurasów. W Polsce kupić go, o ile wiem, nie można. Może i dobrze, boję się myśleć ile by kosztował.
Po pierwsze - znudzenie do grania to zło. Dlatego nie raz pisałem, że trzeba by było zagrać w coś na co-opie. Nie jakiś death-match czy inne CTF. Wtedy człowiekowi wraca ochota do grania ;) Np teraz można tanio wyrwać Army of Two lub Resident Emil 5
OdpowiedzUsuńPo drugie - jak jest taka różnica w cenie serialu to uwzględniając wszystko opłaca się ściągnąć z USA z Amazonu. Cena nie przekracza kwoty zwalniającej z cła, z vatem - trudno mi powiedzieć, ale nie powinno być problemu. Koszt przesyłki tylko nieco inny.
Jeśli chodzi o znużenie graniem to nie moja wina tylko gier, oczywiście. No i sprzętu. Dotarłem do finału Uncharted2, które jest grą bardziej niż znakomitą, jednak napisów końcowych w niej szybko nie zobaczę. A to z tej przyczyny, że pokonanie ostatniego bossa przy pomocy pada przekracza moje możliwości. Ci, którzy uczynili z pada narzędzie do strzelania będą się smażyć w najgorszym kręgu piekła, jestem o tym głęboko przekonany.
OdpowiedzUsuńZacząłem więc granie w pierwszą część Uncharted i też dobrze się bawię, ale tylko w weekendy. Dla mnie nie jest to gra na godzinę, potrzebuję więcej czasu, by się nią dobrze bawić.
Na piecu czekam na coś nowego, co by mnie porwało. Disciples3, tak jak się spodziewałem, okazało się być crapem tego stulecia. Pewnie nie sięgnę zbyt szybko po Dragon Age2, bo Bioware zrobiło co mogło, by mnie do tej gry zniechęcić. Co mi pozostało?
Nie uwierzysz:).
Wieczorami gram w Fallout2:).
Sieciowo spróbowałem BC2 i miałem z tego trochę frajdy, choć zabijały mnie - jak podejrzewam - nawet przedszkolaki:).
PS. No i znów zainstalowałem na kompie Alicję:). 14 czerwca może być dniem pięknym, albo dniem miotania przekleństw, poczekamy, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńNa początku też psioczyłem na strzelanie na padzie. Ale da się spokojnie przyzwyczaić - zresztą, nie możemy być gorsi niż przecietni zjadacze hamurgerów. Oni potrafią tak grać, to i my, nie? ;)
OdpowiedzUsuńJa się swego czasu nawet przyzywczaiłem bardziej do grania na padzie niż na tandemie klawiatura+mysz, że jak siadiałem do CoD:MW to szukałem pada, bo coś nie wygodnie mi sie grało na pc.
Mnie Uncharted 1 (bo tylko w tego grałem i skończyłem) podszedł... aż do pewnego momentu pod koneic gry. Grałem chyba na normalu albo na hardzie i to co tam zaczęło wyłazić było dla mnie zbyt szybkie i zwinne by rozwalić z broni.
Dlatego, w ramach 'treningu' - gry coopowe. Na spokojnie i z dużą dozą frajdy. I jak pisałem AoT lub RE5. Na pewno nie Army of Tfu Tfu - bo to straszna padaka.
Na pc niepodzielnie króluje u mnie L4D2 oraz Borderlands (chociaż to mniej). Z nowych gier na nic nie czekam. Może kiedyś nabędę Bulletstorm i DN:F?
Na konsolę zaś poluję na takie coś zupełnie oderwanego od rzeczywistości - Disgaea 3: Absence of Justice. Może kiedyś będzie dostępne w 'moim' sklepie ;)
Ja do starszych gier jakoś nie chcę wracać. Wolę pielęgnować wspomnienia takie jakimi są.
A Alicja... trzeba by było najpierw pierwszą część skończyć ;)
Że się do pada można przyzwyczajać, to pewnie prawda. Do każdego mniej wygodnego narzędzia da się przyzwyczaić i z pewnością możliwe jest np.kopanie rowów kilofem. Ale po co tak utrudniać sobie życie? Przez jakiś czas jest nieźle, a potem wyłazi właśnie jakieś "zbyt szybkie i zwinne by rozwalić z broni.". Walka z bossem w Uncharted2 przy użyciu myszy byłaby banalna. Na padzie stała się przyczyna frustracji. A podobny problem mam z Bioshock2 - jeżeli ktoś atakuje mnie tam niespodziewanie, muszę przyjąć sporo ciosów nim zdążę dorwać napastnika. W pierwszy Bioshock grałem na piecu i ten problem w ogóle tam nie istniał. Dlatego, choć miałem na to ochotę, nie zamierzam kupować pierwszej części Bad Company, dostępnej wyłącznie na konsole.
OdpowiedzUsuńPierwszą Alicję ukończyłem już kilka razy. Myślę, że przejdę ją ponownie przed premierą kontynuacji.
Z gier, które wymieniłeś najbardziej kusi mnie teraz Borderlands właśnie. Słyszałem przy tym, że to gra do przechodzenia właśnie w trybie kooperacji, tryb sp ponoć szybko nuży.
Z ponownym przechodzeniem starych gier bywa różnie. Np. wielokrotnie zaczynałem "drugie podejście" do Planscape:Torment i nigdy nie udało mi się go ukończyć. Fallout2 jest inny, specyficzny. Stwarza pozór otwartego świata i oferuje możliwość różnorodnego (choć też w znacznym stopniu pozornie) budowania postaci, a co za tym idzie różnego przechodzenia gry. Ukończyłem go cztery - pięć razy i zawsze znajdywałem coś innego. Podobnie jest z Arcanum - ukończone i wojownikiem i magiem (dobrym i złym) wciąż czeka na przejście mechanikiem.
Twój blog mnie nie lubi... robi problemy z komentarzami. Część 1:
OdpowiedzUsuńJak pisałem - to tylko pozory, że na padzie gorzej się gra. Wystarczy wyregulować w danej grze czułość i trochę poćwiczyć. Po jakimś czasie strzelanie na padzie staje się intuicyjne. Wyjątkiem jest Resident Evil 5... tam nawet bieganie nie jest proste, a co dopiero strzelanie...
Ja tam bym tak szybko nie skreślał BC 1. Przeszedłem na Easy, Normal i pierwszą kampanię na hardzie. Kupa śmiechu, sporo strzelania oraz całkiem niezła ilość sztabek złota do wygrzebania w jakiś opuszczonych miejscach.
Część 2:
OdpowiedzUsuńJak będziesz organizował sobie Bordersów - daj znać, albo podepnij sobie pod steama. Ja tam chętnie zagram, zaczynając od nowa ponownie jako Lilith :D Grałem z kumplami na coopie - miód, cud i orzeszki ziemne. Chociaż dochodziło do śmiesznych akcji, gdzie był wielki boss, małe pomieszczenie, spor śrutu w powietrzu. Tylko, że wszyscy ominęli bossa i poszli szabrować skrzynki za nim ;) Samemu to nudno, a tak przynajmniej jest kupa śmiechu jak się wkurza stworki na pustyni i ucieka, zostawiając je 'towarzyszom' którzy lada moment nadjadą :D Słowem polecam. Jak kupisz - daj znać (gra się przez gay-spy, nie przez steam, ale steam jest imho lepszy jako platforma do komunikacji i ściągania ludzi).
Część 3:
OdpowiedzUsuńTo jeszcze z gier na wiele razy, to kolega mi proponował (i ostatecznie kupiłem, ale jeszcze nie przeszedłem) Deus Ex. Ponoć przeszedł kilkanaście razy i za każdym razem coś nowego odkrywa. Natomiast co do Planescape:Tourmanet, Fallou2 oraz Arcanum to... nigdy nie grałem... Tzn Fallouta grałem, ale młody szczon byłem, nie kumałem za wiele z angielskiego i na dodatek zginąłem na samym początku...
Deus Ex to świetna gra, ostrzę sobie pazury na trzecią część. Przeszedłem jednak tylko raz. Próbowałem ponowić w tym roku, ale nie chciało mi się grzebać w ustawieniach. A niestety mam za szybki komputer na tak starą grę, jak się okazało i Deus Ex dostaje na nim szału.
OdpowiedzUsuńNa BC nabrałem ochoty po zagraniu w BC2 dwa. Na razie jednak strzelanki na padzie wciąż sobie nie wyobrażam. Albo też - wyobrażam sobie jako koszmar. Sądziłem, że już przywykłem, w końcu strzelaniny w Uncharted2 (jest trochę lepsza od jedynki) wychodziły mi nieźle. Ale potem boss pokazał mi moje miejsce:P.
Chętnie namawiałbym Cię na Fallout i Arcanum, ale wiem, że niektórzy nie są już w stanie wgryźć się w te gry teraz. Zwłaszcza Fallout z turową walką potrafi nieźle zmęczyć graczy nawykłych do dynamicznej walki. No i - co części graczy przeszkadza - grafika jest iście starożytna.
Natomiast warto się przełamać dla Tormenta. Świat tej gry jest jedyny w swoim rodzaju i warto go choć posmakować. Tak naprawdę warto też grę ukończyć:), choćby po to by poznać swoich towarzyszy z gry do końca. Ale jeśli nie podołasz - trudno. To także stara gra, starą ma mechanikę, grafikę itp. itd. Co gorsza (jak w każdym razie uważa obecnie Bioware:P) trzeba w tej grze czytać, a nawet trzeba w niej czytać bardzo dużo. Właściwie więcej tam chyba jest czytania, niż grania. Niektórzy utrzymywali nawet, że to nie cRPG a przygodówka:). Przy tym wszystkim nie warto nie odwiedzić Sigil, nie poznać Mortego, Ignusa i Anny.
Swoją drogą - pewne gry nie mogłyby dziś powstać. Mogę sobie wyobrazić Baldurs Gate w supernowoczesnej komputerowej grafice, mogę sobie tak wyobrazić (niechętnie, ale jednak) Blade Runnera. Ale Planscape:Torment już nie. Nowocześnie zrobiony Słup Czaszek mógłby okazać się zbyt dosłowny i zbyt dosłowna mogłaby okazać się cała gra. Hm.
Ach, "Scrubs". Genialne.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że "Cougar Town" robi część ludzi ze "Scrubs"? Aż tak fajne to to nie jest, ale momentami to widać. Zacząłem serial oglądać systematycznie, gdy przeczytałem, że pojawi się w nim Ted, zawieszający się prawnik:). Ted we własnej osobie, a nie tylko aktor grający tę postać:). Teraz niech jeszcze wrzucą tam ciecia i będzie bosko. W końcu nikt nie wie dokąd odszedł:).
OdpowiedzUsuńHmm, nie słyszałem o tym serialu, ale jeśli się na niego kiedyś natknę, to na pewno dam mu szansę. A chwilowo próbuję namierzyć "Yes, Prime Minister", z nadzieją, że nie okaże się słabsze od "Yes, Minister" ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog naprawdę mnie nie lubi...
OdpowiedzUsuńCzęść 1:
Jeśli chodzi o Desu Ex i prędkość maszyny, to możesz ściągnąć mod do gry - wprowadzający dx 10. Do tego, jeśli naprawdę chcesz spowolnić komputer, to można 'przestawić' procesor w jakiś niższy stan energetyczny, przez co wolniej będzie działać :D
Ja też na początku przegrywałem z padem w shooterach, ale nie poddałem się. W wyniku czego miałem sporo frajdy choćby z BC i różnych śmiesznych rzeczy w grze :D
Co do Fallouta - turowa walka mnie nie odstrasza. Wszak wspomniana przeze mnie Disgaea3 to turówka :) Z jednej strony nie jestem przekonany czy wspomniane gry trafiają w moje gusta, z drugiej - mam sporo gier do przejścia. Jeszcze. Nie wiem kiedy je przejdę :/
Część 2:
OdpowiedzUsuńNatomiast co do Tornamenta - czytanie mnie nie przeraża, przecież grywam w gry, które opierają się tylko i wyłącznie na czytaniu i od czasu do czasu podejmowaniu decyzji - patrz japońskie, zboczone, przepełnione brutalnością, bardzo zboczone i ogólnie narzędzia zła. Tak - Visual Novele. Póki co gram w trzy na raz, do tego czeka na mnie jeszcze Higurashi no Naku Koro ni (pisałem u siebie w blogu o anime na podstawie tej gry - 'Kiedy zapłaczą cykady').
Ale nie ma co się martwić, już wpisałem sobie na listę 'to play' Tormenta. Teraz tylko kwestia zorganizowania sobie oryginalnej kopii - i poczeka na swoją kolei :)