Jak już człowiek zacznie pisać, to nie może przestać, prawda? I czasem ta niemożność przerwania może być gorsza od niemożności rozpoczęcia. W każdym razie dla czytelników. Przypomniałem sobie jednak, o czymś, co chciałem napisać, a co nie zmieściło się tematycznie w poprzednim wpisie.
Otóż w antypolskiej, przeczpatriotycznej i w ogóle wrogiej temu, co każdemu prawdziwemu najdroższe Gazecie Wyborczej przeczytałem mimochodem właściwie, przez przypadek i przy okazji, że rząd, ministerstwo i w ogóle Ci, Którzy Mogą, nie chcą już dłużej dofinansowywać pisma "Konteksty", co nie wróży dobrze szansom na jego przetrwanie.
W związku z tym chciałem napisać, że to wielka szkoda by była. Czym są "Konteksty"? Pismo wyewoluowało z pisma "Polska Sztuka Ludowa" i stało się narzędziem buntu części młodych etnografów, którzy wymyślili, iż ludowość ludowością, ale wybrana przez nich nauka (o ile to nauka, bo wciąż spierają się na ten temat) mogłaby się też zajmować innymi aspektami rzeczywistości, a właściwie wszelakimi kontekstami kultury. Działo się to już jakiś czas temu. Obecnie "Konteksty" to niepokojący twór tyleż naukowy, co artystyczny potrafiący otwierać oczy czytelnikom na niespodziewane dla nich aspekty rzeczywistości, a także uczyć czytać kulturę głębiej i ciekawiej niż ma to miejsce w dowolnie wybranym innym piśmie. Ponieważ zaś, jak się rzekło, polscy etnologowie nie są do końca pewni czy patronuje im nauka, czy sztuka, to i dbają o piękno formy a nie tylko o samą klarowność przekazu (choć tej nie unikają przecież), dzięki czemu czyta się artykuły zamieszczane w tym piśnie w zwielokrotnioną przyjemnością. A teraz mogą "Konteksty" zniknąć.
Gdybym miał konto na szatanofejsie, uruchomiłbym tam pewnie jakiś ruch na rzecz ocalenia "Kontekstów". Że mnie jednak na tamtym narzędziu szatana nie ma, kto z Was powinien zrobić to za mnie.
I plotka z zupełnie innej beczki. Jeśli jacyś fani Kwoki i Buhaja jeszcze nie wymarli, to informuję ich, że siedzę obecnie nad grą opartą o życie tych dwu i wczoraj udało mi się nawet ją odpalić. Nic więcej z nią mi się już zrobić nie udało (no, Buhaj wygłosił kilka kwestii pod adresem Kwoki, który nie raczył się pojawić), ale jestem pełen dobrych myśli.
Z tego, co widzę, "Konteksty" mają kilka stron fanowskich, ale w każdej tylko po kilkanaście osób, nie wiem, czy protest miałby jakąś wielką frekwencję :P
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, "Konteksty" to pismo niszowe, tak jak niszowa jest - poniekąd - u nas etnologia. Niemniej to słowo - "niszowość" - pasuje do każdego właściwie pisma poświęconego kulturze.
OdpowiedzUsuńTak sobie pojękuję, bo to kultowe pismo mojej studenckiej młodości, chlip.
Ja! Ja jestem fanem Kwoki i Buhaja!
OdpowiedzUsuńTak tylko przypominam
Etnologia jest niszowa, bo nie potrafi dobrze zaprezentować całego spektrum zagadnień, jakimi się zajmuje. I mnie to wkurza, bo wiem, że można inaczej.
OdpowiedzUsuń"Kontekstów" szkoda, mam tylko nadzieję, że chociaż "Barbarzyńca" się ostanie.
Uściski!
Mara
Witaj Maro!
OdpowiedzUsuńO, za "Barbarzyńcę" trzymam kciuki, bardzo mnie cieszy obserwowanie jak to pismo rośnie. Niemniej to jednak inny trochę świat od "Kontekstów".
Masz rację, że etnologia nie potrafi się pokazać, mniej ładnie pisząc: "sprzedać". Taka socjologia złapała wiatr w żagle i radzi sobie całkiem nieźle. A etnologowie siedzą w swoich zagrzybiałych pokoikach, jeżdżą w teren i robią tam często wspaniałe rzeczy, o których nikt nie wie, chyba że Stomma wspomni o nich w felietonie. No, szkoda.