11.05.2011

137. szybciej, wygodniej i dużo ładniej.

"Ten świat jest dla mnie za szybki" - napisała mi kiedyś poznana w internecie znajoma. Była to zresztą postać ciekawa, snująca za pośrednictwem sieci rozmaite własne kreacje, które przedstawiała sobie i innym użytkownikom. Przypomniały mi się jej słowa, gdy przeczytałem o nadchodzącej nowej wersji Androida - Ice Sandwitch. Bo wiecie, ja ledwie kilka dni temu przesiadłem się z Froyo (Andek 2.2) na Gingerbread (Andek 2.3). Przesiadłem się bez bólu, z przyjemnością nawet - telefon wszystko zrobił sam, pytając mnie tylko grzecznie o zgodę i uprzedzając o drobnych niewygodach podczas instalacji. Nowy, a jak się okazuje, już starawy system spodobał mi się od pierwszego wejrzenia. Ale gdy przeczytałem o nadchodzącym, uznałem, że "ten świat zaczyna być dla mnie za szybki".

Przyglądam się swojemu Andkowi, uczę się nim cieszyć, próbuję też poznawać go nieco lepiej, bo przecież przyszło mi kiedyś do głowy, że robienie prostych gier na Andka nie byłoby złym pomysłem na dorobienie paru groszy. Już wiem, że nic z tego nie wyjdzie, dyć powstawanie "Kwoki i Buhaja" zwolniło, a gdy wczoraj siadłem nad kilkunastoma stronami wbijanego mozolnie kodu uświadomiłem sobie, że lepiej będzie chyba zacząć wszystko (z grubsza) od początku, niż odmotywać to, co tam namotałem w pierwszych, koślawych próbach. W zbyt szybkim świecie nie znajdę chyba czasu na kolejne mocno angażujące hobby. Ale kto wie? Tak więc przyglądam się Andkowi i zastanawiam się, na ile i jak on przygląda się mnie.

Myśl ta dopadła mnie, gdy wysyłałem e-mail do nieodmiennie sympatycznego (bez przekąsu) wydawcy, a gmail sam zapytał mnie, czy nie chciałbym wysłać tego maila jeszcze do kilku innych wydawców, tudzież do Andrzeja Zimniaka. Domyślam się jak mógł połączyć wszystkich tych ludzi, właściwie powinienem się był spodziewać czegoś takiego, czytałem przecież o rozmaitych algorytmach mających uczynić moje życie prostszym w zbyt szybkim świecie, a jednak poczułem zdziwienie. Najwyraźniej fantastyka przygotowała mnie na kontakt z obcymi, albo niemożność takiego kontaktu, na oszustwa totalitaryzmów, bunty sztucznych inteligencji, na szok brudnego cyberpunku, genetyczne epidemie i nawet na pasożyty przyczajone gdzie się tylko da. Na zagłaskiwanie przygotowała mnie mniej. Zwłaszcza, że jest to zagłaskiwanie szczere. Przodujące na rynku technologii firmy mówią mi: "za Twoje pieniądze będziemy dla Ciebie bardzo mili i zrobimy co się da, by żyło Ci się przyjemniej i byś nie chciał się z nami rozstawać". Idę przez życie przygotowany, że los, bliźni i obcy, technologie, albo apokaliptyczne upadki technologii sprzedadzą mi lada moment zdradzieckiego kopa. Na zagłaskiwanie przygotowany jestem jakby mniej. A co gorsza, wkrótce, być może lada moment, przestanę za tym nadążać

Przypominam sobie, że niemało lat temu Maciej Parowski (chyba on) skarżył się na łamach "Fantastyki", że twórcy, czy to literatury, czy filmu, pokazują przyszłość jako doskonałą technicznie, podczas gdy on doskonale wie, że drzwi lubią skrzypieć i zacinać się, że żarówki się przepalają, a kable iskrzą. Po trosze wynikało to z faktu, iż zagrzebany w PRL Parowski opisywał świat zachodu. Przyglądając się postępom tego świata niejako od wewnątrz odnoszę wrażenie, że Parowski się mylił. I uszkodzone statki kosmiczne nieuchronnie opadające ku atmosferze, by spłonąć w niej, nie będą skrzypieć drzwiami, ale właśnie aksamitnym głosem odliczać unieruchomionym i być może znieczulonym w wygodnych fotelach kosmonautom sekundy do śmierci. Design kokpitu, który zaraz zmieni się w spieczoną plątaninę stali, plastiku i resztek żywej przed momentem tkanki będzie zachwycał dopracowanymi, wysmakowanymi liniami, nawet jeśli jego producenci ukradną wzory firmie Apple. A nim wszystko to skona komputer zdąży jeszcze samodzielnie uaktualnić system, wzbogacając go między innymi o mapę Układu Słonecznego pełną amatorskich zdjęć, filmików i opisów zachęcających do odwiedzenia kwasowych jezior wenusjańskich, szczególnie między tamtejszym czerwcem a lipcem.

6 komentarzy:

  1. Napisałeś coś bardzo ciekawego, co daje do myślenia. Mój gmail na dzień dzisiejszy nie proponuje wysyłania listów do innych odbiorców, ale przecież się uczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha!
    Ktoś porównał rozwój oprogramowania do rozwoju motoryzacji:
    Gdyby samochody rozwijały się technicznie tak szybko, jak oprogramowanie, już dziś moglibyśmy w sekundę okrążyć świat na kropelce paliwa.
    Ktoś inny dodał:
    A w tym czasie urwało by nam wycieraczki, przednią maskę, złamał się fotel i kierownica, odpadły koła i okazało by się, że w fabryce zapomnieli zamontować akumulator.

    Ale faktycznie, zapewne to, co pozostało by z auta, aksamitnym głosem wciąż by napominało: "Niechaj będzie pan łaskaw zapiąć pasy, błagam!".

    OdpowiedzUsuń
  3. A przypomnij sobie wzdychające rozkosznie drzwi z "Autostopem przez Galaktykę". I miły, serdeczny głos komputera Komputra (tak się nazywał) w "Potwory kontra Obcy": "Do samozniszczenia zostało... pięć... sekund"

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze znajdą się malkontenci twierdzący, że jakoś przykro umierać. Znajoma lekarka twierdzi, że cała medycyna jest po to, żeby schodziło się nieco mniej nieprzyjemnie. Ale między bólem narodzin i trwogą śmierci jest trochę czasu, którego spędzanie umilają i ułatwiają gadżety technologiczne. Nie warto oczekiwać (choćby podświadomie), że technologia wyjaśni sens czy będzie wartościować, i że uwolni od śmierci - choć w tym ostatnim przypadku nie byłbym taki kategoryczny. Tak czy inaczej uwolnienie od bólu śmierci nie uwolni od bólu trwania. Agrafek, ja też kocham to techno-opium!

    OdpowiedzUsuń
  5. W każdej scenerii przykro umierać, choć można się znieczulić, technologią czy czym innym (ja wolę czym innym). Znajoma lekarka twierdzi, że np. medycyna jest właściwie po to, żeby schodziło się nieco mniej nieprzyjemnie. Ale między bólem narodzin i trwogą śmierci jest trochę czasu, którego spędzanie umilają i ułatwiają gadżety technologiczne. Nie warto oczekiwać (choćby podświadomie), że technologia wyjaśni sens czy będzie wartościować, i że uwolni od śmierci - choć w tym ostatnim przypadku nie byłbym taki kategoryczny. Tak czy inaczej uwolnienie od bólu śmierci nie uwolni od bólu trwania. Ale przyznaję: kocham to techno-opium!

    OdpowiedzUsuń
  6. A spróbuj Agrafku na gmailu, już w treści maila wpisać 'załączam' lub 'dodaję załącznik' i wysłać list bez załącznika ;)

    Pisanie gier na andka to nieco skomplikowana sprawa, bo o ile generalnie w aplikacjach korzysta się z javki to akurat w przy grach schodzi się do natywnego kodu - czyli C++ + OpenGL ES by działało wszystko szybciej. Powoduje to jednak, że ogranicza się liczbę urządzeń na których będzie działać aplikacja. Generalnie jest to wyższa szkoła kombinowania.

    OdpowiedzUsuń