28.08.2011

155. po polconie

Konwent to konwent - dużo zamieszania, dużo znajomych, dużo rozmów, dużo piwa. Co pamiętam, na szybko, z tegorocznego Polconu?

Przede wszystkim faceta, który zadziwił Dukaja (i właściwie wszystkich) wygłaszając tezę o pokrewieństwie powieści Dukaja z twórczością Lovecrafta. Poproszony o podanie szczegółów odpowiedział szczerze, że nie może podołać temu zadaniu, ponieważ prozy Dukaja nie czytał. Okazało się, że to znajomi starali się zachęcić go do zapoznania się z powieściami Dukaja, porównując je do Lovecrafta. Zafrapowany Dukaj zadeklarował, że gdy znajdzie czas, zapozna się w związku z tym bliżej z Lovecraftem.

Dukaj będzie powracał w tej notatce. Oto jak przedstawił go prowadzący tajemniczy panel, którego tematyka chyba nadal pozostaje niejasna: "Jacek Dukaj, pisarz. Związany także z innymi aspektami pióra." Prowadzący spotkanie już na początku zadeklarował, że nie do końca rozumie wymyślony przez kogo innego temat panelu. Zagubienie towarzyszyło do końca spotkania nie tylko jemu, ale i uczestnikom i publiczności. Nie pomógł nawet Michał Cetnarowski, który po swojemu wyrwał się z pytaniem ("Chcę tylko pomóc prowadzącemu, bo wiem, jak czasem jest trudno po tamtej stronie") i został uprowadzony na scenę przez gości (Dukaj, Orbitowski, Szostak, Twardoch) spragnionych jasnych i klarownych pytań. Nie doczekali się.

Odkryciem prelekcji Wita Szostaka na temat Odysei nie stały się tezy na temat dzieła Homera. Z pierwszego miejsca wyparł go Szekspir. Dokonał tego za pomocą Macieja Parowskiego, który oświadczył niespodziewanie, że "Hamlet" jest głęboko zakorzeniony w "Odysei" właśnie, a duński królewicz to nowy odpowiednik Telemacha. Kto wątpi, niech przeczyta imię Hamleta od tyłu.

Obecność Ziemkiewicza przydała imprezie błysku. Dzięki niemu bowiem, po serii ciągnących się od lat poprzez kolejne konwenty paneli dyskusyjnych, w których wszyscy się ze wszystkimi zgadzali, mogłem nareszcie obejrzeć panel oparty na ostrym sporze dotyczącym Lema. Dyskusja była o tyle jeszcze ciekawsza, że paneliści podchodzili do Lema i jego twórczości w sposób pozbawiony zahamowań wynikających zwykle z obcowania z świętością geniuszu. Felietony Lema dla GW uznano za klęskę, przy czym Ziemkiewicz upatrywał jej przyczyn w lemowskim pragnieniu zostania guru, natomiast ostro kontrujący go Dukaj oświadczył, że wredni żurnaliści wykorzystali starca. Ciekawe było też stwierdzenie, że twórczość Lema można podzielić na dwa okresy - wcześniejszy, kiedy pisał lepszym językiem słabsze powieści, oraz późniejszy, gdy gorszym językiem pisał powieści lepsze. Ziemkiewicz wyraził przekonanie, że Zajdel się nie zestarzał (i nie zestarzeje), zawsze bowiem aktualne będą powieści obnażające manipulację, natomiast Lem się zestarzał i nikt go już nie czyta. Dukaj natomiast oświadczył, że Lem jest ponadczasowy.

Zajdle. No cóż. Jedna z organizatorek próbowała pocieszyć po wszystkim tych, którzy statuetek nie otrzymali, mówiąc: "No spójrzcie na laureatów, widzicie jakie to dla nich ciężkie?". Istotnie, Anna Kańtoch płakała właśnie za bukietem kwiatów powtarzając, że nie zasłużyła na nagrodę, a Jacek Dukaj potrząsał smętnie głową, mrucząc o niesprawiedliwości świata. Tym razem w głosowaniu oddano aż 210 głosów (czy coś koło tego), co prawdopodobnie stanowi kolejny niechlubny rekord. Wśród osób, z którymi rozmawiałem powszechne było przeświadczenie, że Twardoch został obrabowany. Co gorsza Jacek Dukaj otrzymał nagrodę za tekst, który napisał pięć, albo sześć lat wcześniej. Zajdla dostał więc jakiś inny Dukaj, a nie ten, który tworzy dziś. Można by nawet spojrzeć na to tak, jakby jego rozwój pisarski został podważony.

9 komentarzy:

  1. Szkoda, że mnie nie było (BTW, był Daily Powergraph 2?).
    O Zajdlach napiszę na blogu. Co do zaś Lema z Zajdlem. Dukaj ma chyba rację, pamiętam felietony z GW i TP, były straszna. Zwłaszcza ten w którym mistrz zalił się (jak zwykle), że wszyscy Polacy są głupi - za wyjątkiem jego synka, który jest tag genialny, aż musiał do USA jechać, bo w Polsce się na nim nie poznali. Dopiero potem załapałem, że pełne smęcenia teksty pisał facet pod osiemdziesiątkę. Jeszcze później przeczytałem książkę Tomasza Lema o ojcu. I tak powiem: Lem pod koniec życia był psychicznie i fizycznie jak większość jego rówieśników. I rzeczywiście mogła mus się wyrodzić chęć zostania autorytetem, którą wykorzystała niecnie GW.
    Zajdel zaś - człowiekiem, który odczytał Zajdla na nowo jest Protasiuk. Ci którzy czytali Limes Inferior w latach 80, z Ziemkiewiczem i Parowskim włącznie, nie zrozumieli z książki nic poza najprostszym przekazem "ale komuchom dokopał!" I rzeczywiście, taka interpretacja skazuje Zajdla na zapomnienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Daily Powergraph 2 był i zgadzam się, że szkoda, że nie było Ciebie.

    Co do Zajdla - tekst Protasiuka jest świetny. Zgadzam się też z Ziemkiewiczem, że tam, gdzie mamy do czynienia z manipulacją na poziomie społeczeństw/grup, tam Zajdel będzie aktualny zawsze. To, że gdy się te powieści ukazywały łatwo można było (i nie bez racji) podstawić pod manipulatorów ówczesne władze nie przeczy temu, że da się w to miejsce podstawiać i innych.

    OdpowiedzUsuń
  3. ...a wprost przeciwnie.
    (podrepczę dziś do biblio po wyjście z cienia; jedną z najfajniejszych rzeczy po konwencie jest to, że nagle wiadomo CO CZYTAĆ; dzięki wielkie!)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Chcę tylko pomóc prowadzącemu, bo wiem, jak czasem jest trudno po tamtej stronie" - upłakałem się ze śmiechu :D Szkoda, ze znów przegapiłem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmawiałem już z Agrafkiem. Mimo że nie znam szczegółów, to spór wydaje się nawet nie akademicki, co konwentowy. Wywyższanie kogoś kosztem kogoś innego, retoryczny fikołek, bardziej mówiący o osobowościach biorących udział w dyskusji, czyli RAZie i Dukaju, niż o sednie sprawy. Wyższość święta Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia - to niestety pokazuje stojącą wodę w pomyślunku fantastycznym. Co do zestarzenia się Lema, to zgoda, jeśli idzie o sprawy drugorzędne, zachwyt cybernetyczny, psychologię postaci, która była już anachroniczna 50 lat temu.. Jego pytania o wszechświat, ewolucję i świadomość nie zestarzały się

    OdpowiedzUsuń
  6. Analogicznie z Zajdlem, jeśli nie robimy z niego pocztówki z komuny

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście, komunistyczny klucz jest teraz upierdliwy, bo idzie nad poprzeczką. Wyczytać tam coś więcej spod osadu interpretacyjnych naleciałości lat 90 wymaga bystrego oka. To dobra literatura, bardzo dobra, ale zapuszkowano ją. I teraz puszka z Zajdlem idzie o świeżość z puszką z Lemem. Głupkowate zabawy. Macanie się zapaśników, którzy myślami są gdzie indziej

    OdpowiedzUsuń
  8. cieszmy się, że nikt nie wpadł na analogię proksy - unia europejska (tzn. na pewno wpadł, ale nie wypromował, piosenki nie napisał ani nic)
    chociaż nie wiem w sumie; lepszy gombro zapomniany czy wtłoczony w szkolne, dydaktyczne pierdololo?

    OdpowiedzUsuń
  9. Za trudne pytanie. Sam gombro by się uśmiał. Nie mieści się w żadnym schemacie. Z jednej strony nie ma lepszej metody na obrzydzenie pisarza niż go nauczanie w szkole, ale z drugiej - choćby jeden uczeń na tysiąc załapał klimat, to byłby sukces.

    OdpowiedzUsuń