9.01.2014

211. kierunkowskaz i kot

Żeby nie było, że tak w ogóle mnie nie ma, informuję, że jestem, bywam, zerkam i czasem coś klawiszuję, na przykład tutaj, o "Amarillo", piątej odsłonie serii "Blacksad", która po dwóch ostatnich tomach (jak najbardziej bardzo dobrych) wydała mi się szalenie ożywcza. 

Blacksad wsiada do żółtego kabrioletu należącego do gościa gotowego zapłacić mu za przewiezienie samochodu przez ileś tam setek, a może tysięcy mil. W zupełnie innym miejscu dwaj literaci doprowadzają się nawzajem do szału i od ich wyjątkowo pechowo zakończonej kłótni zacznie się inna podróż.
Wszystkie spotkają się tam, gdzie podróżowanie jest jedną z definicji istnienia - na prostej, wiodącej znikąd do nikąd drodze, którą wędruje pewien cyrk, a w nim pewna zagubiona kobieta. Nie ona jedna rozgląda się po życiu zaskoczona tym co i dlaczego robi. To jest tom o zagubionych wędrowcach, trochę tragifarsa, trochę kryminał, trochę, jak zwykle, opowieść o honorze widzianym oczami kota, który jest prywatnym detektywem. Napisał - znów wyśmienicie - Juan Díaz Canales, narysował - znów pięknie - Juanjo Guarnido. Wydał Egmont, szczerze polecam ja. Tu i na gikz.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz