19.06.2016

261. robot

"Robot, czyli tajemnicy Daniela Mroza odkrycie", taki powinien być tytuł tego wpisu.

Pojeździłem i pozwiedzałem. W obu przypadkach odrobinę, bo ani to podróż długa ani wielka; właściwie trochę wstyd to nazywać: "podróżą". Możliwe, że należałoby napisać: "przejażdżka". I chciałoby mi się napisać coś o niej, ale bywa tak, że przejażdżka jest tylko przejażdżką, pozostawia po sobie nieco zmęczenia i poczucie dobrze spędzonego czasu, wspomnienie dwóch albo trzech rozmów w nieistniejących formalnie językach, jakiegoś widoku albo zmęczenia wywołanego wysiłkiem nieco większym, niż zwykle. 

Ale nie przynosi żadnych wniosków i niewiele uniesień wartych odnotowania.

Niemniej chciałem przynajmniej odnotować, że się odbyła. I niechby zostało z niej tylko to nieudane, bo zbyt pospiesznie i niecierpliwie zrobione zdjęcie robota. Patrząc na niego pomyślałem, że Daniel Mróz też musiał widzieć jego, albo jakiegoś jego kolegę. A potem narysował ich w "Cyberiadzie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz