- Mój dziadek uczył się na cukiernika w Aleksadrii i w Turcji –
opowiadał nasz gospodarz, gdy siedzieliśmy w cieniu jego ponad trzystuletniego
domu z szarego kamienia. Gdy usłyszałem nazwę egipskiego miasta, odruchowo
wyobraziłem sobie starożytnego rzemieślnika częstującego cukierkami półnagie
dzieci w lnianych przepaskach. Światem rządzili wówczas bogowie rzek i gór, ku
niebu zaczynały wspinać się piramidy. Jednak prawdziwa opowieść przesycona była
innym nastrojem – chaosu, walki, wędrówek ludów po kolejnej wielkiej wojnie,
gdy znów przemalowywano mapy. Była to jednak także epoka wiary we własne siły i
nadziei na wykorzystywanie szans. – Przyjechał tutaj. Postanowił otworzyć
lodziarnię. Znalazł człowieka, z którym na osiołkach wyprawili się w góry. Tam
wyrąbali kilogramy lodu. Przywieźli go do miasta. Dziadek otworzył tu pierwszą
lodziarnię. Kupił ten dom, najstarszy dom w Gjirokastze. Dobrze mu się wiodło.
Ale potem do władzy doszedł Enver Hodża i odebrał mu wszystko. Bo w komunizmie
nie mogła istnieć własność prywatna. Stracił lodziarnię a do domu dokwaterowano
mu mieszkańców.
Przyglądaliśmy się temu domowi, już odzyskanemu przez
spadkobiercę pierwszego producent lodów w Gjirokastrze, mieście urodzin Envera
Hodży, który uwięził swoją ojczyznę na całe dekady i Ismaila Kadare, o którym
powiadają, że nie dostał literackiego Nobla ze względu na swój nacjonalizm.
Naszemu gospodarzowi udało się odrestaurować parter, tam mieszczą się teraz pokoje
gościnne. Im bliżej dachu, tym budynek wygląda gorzej. Nie przysłużyły mu się
lata komunistycznych zaniedbań, nie przysłużyła włoska bomba, która naruszyła
dawno temu górne piętra. Mężczyzna częstujący nas domową raki oraz domowym winem, którego smaku nie jest pewien (chyba nie uwierzył, gdy
powiedzieliśmy, że nabiera smaku, gdy dać mu pooddychać, machnął ręką, najwyraźniej
przekonany, że był to z naszej strony wykręt, sposób na to, by nie urazić go
niepochlebną oceną) wolałby nie zostawać w Albanii. Jest elektrykiem, nie ma
takiego miejsca na świecie, w którym nie znalazłby pracy. Chyba nie bardzo
wierzy w sukces swojego hotelarskiego interesu, remont domu pochłania wszystko,
co udaje się zarobić. Gdyby mógł, wyjechałby za granicę. Ale dom otrzymał od
babci. I ten dom, ten spadek trzyma go tutaj.
Miasto, gdy spoglądaliśmy na nie ze wzgórza wygląda… No cóż,
chciało by się napisać: pięknie. Bizantyjskie Argylopolis, miasto tysiąca
schodów, opisywane przez Kadare, wpisane na listę Unesco… Wszystko to i jeszcze
więcej znajdziecie na Wikipedii. Nie będę jej powtarzał.
Rozsiadło się na wzgórzach. Kamiennymi uliczkami w cieniu
kamiennych domów wędruje się tu zawsze stromo. Koty i psy starają się
zachowywać przyjaźnie wobec ludzi za to czasem walczą między sobą. Przybywa barów i restauracji dla turystów przybywających podziwiać twierdzę (oczywiście
kamienną) strzegącą Gjirokastry, uzbrojoną w zabytki artylerii z czasów
tureckich i późniejszych. Nawet wrak samolotu stoi tu na straży. Czy jest
pięknie? Jest. Ale to miasto nadal potrzebuje czasu, by nabrać blasku. Radek uważa, że jest jak krakowski Kazimierz dwadzieścia lat temu. Może bardziej jak
Kraków czterdzieści lat temu? Stare miasto, pełne starych opowieści.
Niekonieczne ciekawe nowych. Swoje już przeżyło. Teraz czas na pławienie się w
dawnej chwale i czerpanie z niej zysków. Może kiedy najstarszy dom Gjirokastrze
odzyska dawną świetność, z okien na jego najwyższych piętrach da się spojrzeć
na zupełnie nowe miasto? Już jest tu gwarnie, może stanie się jeszcze gwarniej?
Turyści, jeszcze liczniejsi niż dziś, będą ciągnąć ulicami, w dół i w górę
pomiędzy licznymi już teraz sklepikami z pamiątkami (magnesy, flagi, koszulki…
Znaleźliśmy nawet czapkę z napisem: „Polska”) mieszającymi się dziś ze starymi
spożywczakami. Te zapewne znikną z centrum. Jeszcze przybędzie za to
restauracji. A nasz gospodarz będzie mógł nareszcie odpocząć.
Bardzo Ci dziękuję :-) Wakacje mam bez wychodzenia z domu! ♥
OdpowiedzUsuń"Stare miasto, pełne starych opowieści. Niekonieczne ciekawe nowych"
OdpowiedzUsuńTo zdanie, oddaje klimat miasta bardziej niż wiele przewodników.