3.01.2020

286. ta druga

I znowu mnie naszło. Jak za każdym razem.

Powinienem kończyć książkę. Nie, powinienem skończyć książkę. Ale kończę ją trochę po czasie, niechętnie, myśląc już o tej drugiej. Tej, którą chciałbym zacząć w miejsce kończenia. Bo wszystko we mnie rwie się do niej. Pisanie to odwrotność zakochania, w każdym razie w moim przypadku. Bo nie kocha się przecież z myślą o tym, jak to będzie, gdy wreszcie zakończy się to wszystko i będzie można zacząć jeszcze raz, lepiej, pełniej, bardziej. Chociaż znałem kiedyś faceta, który chyba tak właśnie myślał, za każdym razem przy każdej kobiecie, być może nawet podczas seksu, brał już być może te następne kobiety (bo w jego przypadku "brać" to bardzo odpowiednie słowo, jak sądzę). Więc może on miał z kobietami jak ja z książkami.

Ale ja nie. Dla mnie to będzie odwrotność, bez ani jednej myśli o nieuchronności przemijania i kruchości spełnień. Myślę o niej, przekonany, że tym razem będzie to TA książka, ta, w którą będę się zanurzał całym sobą, w której wszystko co zaplanowane i przemyślane z pewnością mnie zaskoczy. 

Choć wiem, że będzie inaczej. Że gdy będziemy się już zbliżać do nieuchronnego końca, we mnie nabrzmieje już oczekiwanie tej następnej. To jakbyś zawsze, już przy pierwszym pocałunku, a nawet w tej chwili oczekiwania nań, tuż przed, kiedy wszystko staje się jasne, nawet wtedy myślał o kresie. Inaczej: wiedział o kresie. Ale ponieważ nadzieja zwykle wygrywa z doświadczeniem, starasz się wierzyć, że tym razem będzie inaczej. I kończąc powieść, będziesz skupiony wyłącznie na niej, bez serca rwącego się do następnej, bez jej zalotnych uśmiechów.

Inna sprawa, że chyba lepiej myśleć o następnej niż o poprzedniej. Na koniec roku wziąłem do ręki "Wojny przestrzeni" by rzucić okiem, ledwie posmakować śmierci Zmory. I uświadomiłem sobie, że czegokolwiek bym nie mówił, ta powieść pisana była właśnie dla tej chwili. Nie. Pisana była dla tej następnej chwili, gdy zaćwierkotał komunikator by uszczęśliwić mnie czytelniczym wyrzutem: "JAK MOGŁEŚ JĄ ZABIĆ?". O, właśnie dla tej chwili.

Więc czasem coś się udaje.

2 komentarze: