30.09.2009

25. Ciągle zamek

Ludzie wymyślają różne sprytne sposoby, by złapać w pułapkę innych ludzi. Na przykład tych z lekka głodnawych. Ponieważ nie mogłem dziś liczyć na kolację u drakena, dałem się skusić napisowi: "pizza z pieca" wspartemu przez zorganizowany brak jakiegokolwiek jadłodajnego lokalu w najbliższej, nocniejącej z każdą chwilą okolicy. I tu uwaga dla nosiwody -
Jeśli kiedyś będziesz nocował w w zamku krzyżackim (właściwie powinno się chyba pisać: "postkrzyżackim") w Bytowie i jakaś tetryczejąca impreza w restauracji hotelowej utrudni Ci skorzystanie z lokalnej kolacji - NA MIŁOŚĆ BLONDYNEK NIE IDŹ DO POBLISKIEJ PIZZERII!!!!! Ja to przeżyłem, ale mam większą tolerancję na wyroby nibytopizzopodobne niż Ty. Paskudne, paskudne, paskudne wyroby.
Jedyny zysk z tych pizzeriowych odwiedzin to prawdopodobne oczyszczenie organizmu nadchodzącej nocy (a draken pewnie gra w quake'a) oraz okazja do przysłuchania się rozmowie trzech dziewcząt lat około 23-26 siedzących przy stoliku obok. Ponieważ jestem gościem ziemi bytowskiej nie poświęcę ni literki na opisanie urody tych jej córek, powiem tylko, że temat ich rozmowy z jednej strony solidnie mnie zatrwożył, z drugiej sprawił, iż zacząłem wierzyć, iż nie jest znowu tak najgorzej.
Oto powód zatrwożenia - dziewczyny rozmawiały jak stado przeżartych rdzą zwątpienia w sens życia prababci. Każda z nich była już mniej lub bardziej szczęśliwą mamą, cokolwiek zniechęconą rzeczywistością i nie widzącą wielu szans na przyszłość. Zarobki w okolicach mojej pensji uważały za dobre (naturalnie nie zgadzam się z nimi), mężczyzn miały chyba za konieczność biologiczną, trochę przykrą, zdecydowanie kłopotliwą i raczej zbędną po fakcie. Świat zdawał im się - jak wynikało z podsłuchanej rozmowy - miejscem podłym, smutnym, z lekka beznadziejnym i próbującym człowieka wydymać na wszelkie sposoby. Drodzy moi, ja w ich wieku taki nie byłem. I mam wrażenie, że Wy też nie.
Oto powód tego drugiego - laski pozostawały w przekonaniu, że za ich czasów było inaczej i lepiej. Czymkolwiek były "ich czasy" - trawa rosła wtedy zieleńsza, brudne dziś i niebezpieczne rzeki układały się w błękitne wstęgi, słońce kłaniało im się w pas co poranek a istoty płci przeciwnej niosły zachęty i nadzieje w każdym uśmiechu. Znaczy - nie jestem pogrążonym w ułudzie idiociejącym tetrykiem, tylko każdy tak ma. Niby o tym wiedziałem, ale miło znaleźć potwierdzenie, że cały świat zaludniają frustraci.
Drakenie! Istnieje czerwony specjal! Zaraz go spróbuję. A potem pójdę zabić tego szalonego perkusistę walącego wciąż w tym samym rytmie w gary jakieś dwa piętra niżej i może wyrwę jakąś geriatryczną Niemkę z baru. A potem nakarmię ją "pizzą z pieca" i porzucę jej zwłoki nieopodal jeziora Jeleń.

2 komentarze:

  1. Kurcze, tak, grałem w QuakeIII.
    Kurcze, gdybym wiedział, że nie nocujesz u rodziny zrobilibyśmy Ci kanapki.
    Kurcze, nie wiedziałem o istnieniu czerwonego specjala.
    Kurcze, kurcze, kurcze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Luzik:). To akurat nie Wasza wina:). To Bytów nie sprostał:)

    OdpowiedzUsuń