Fantasy & Science Fiction z moim udziałem już od jakiegoś czasu rozsiadło się w punktach sprzedaży, aczkolwiek w krakowskich empikach widać to średnio, bo upchnięte na półkach z fantastyką egzemplarze zasłaniane są przez inne branżowe pisma. Dużo egzemplarzy leży za to na półce pod tytułem "hobby". Może to dobrze? W ten sposób fantastyka z dziwactwa dla uciekinierów od rzeczywistości awansowała do grona akceptowalnych zajęć jak rzeźbienie w zapałkach, kolekcjonowanie modeli samochodów i nagrań operowych. Pochwalę się też, że "Kwoka i Buhaj w kosmosie" przekroczył granicę stu tysięcy znaków. Zamierzam kolejne sto tysięcy machnąć do końca lipca i całość zamknąć prowizorycznie w sierpniu. Potem dam sobie z miesiąc i zacznę ciąć i poprawiać. No i będę musiał wymyślić dla tego jakiś normalny tytuł. A całość zaczęła się od żartu dedykowanego drakenowi. Jeśli jakimś cudem uda się dla tej space opery znaleźć wydawcę, trzeba będzie ten udział drakena uwiecznić.
Helou! Mój reader dostał niedokończony wpis od Ciebie, a tutaj go nie ma. Znakiem tego albo go zgubiłeś i wpadłeś w beznadzieję, że nie zdołasz go odtworzyć (zdarzyło się kilka razy), albo zrezygnowałeś świadomie z publikacji.
OdpowiedzUsuńW pierwszym wypadku służę kopią aż do zdania "Ale to właśnie ci czasem modni, a czasem zapomniani, lub nawet zupełnie niedostrzegani autorzy literatury marginalnej, nie dokonującej przełomów literackich, o któ"
Jeżeli chcesz, podeślę, tylko daj namiar.
Dzięki!
OdpowiedzUsuńJak człowiek jednak musi uważać! Sieć mi dziś szaleje i jakoś tak "sam się" wysłał niedokończony wpis. Przy jego kontrolnej lekturze uznałem, że jednak nie warto go publikować i skasowałem. Nie wpadłem na to, że wystarczy niespełna minutowa obecność na sieci, żeby tekst poszedł w świat:).
By nie pozostawiać Cię z urwanym zdaniem -
Pointa, która w świat nie poszła, była taka, że więcej się uczę od rzemieślników niż od geniuszy, nawet gdybym chciał, by było inaczej. Ale w konsekwencji dzieła artystów pióra czytam chyba z większą, nieobciążoną edukacyjnymi potrzebami przyjemnością. Z drugiej jednak strony, tak, jak w przypadku wspomnianego Akunina, pojawia się przyjemność perwersyjna wyrażana okrzykiem - "Sukinsyn, ja bym jednak chyba, jeszcze, tak nie potrafił!".
wiesz, że rośnie powoli legenda o wpisie, w którym objawiłeś sens życia, a potem go złośliwie skasowałeś?
OdpowiedzUsuńA ontopicznie: mnie od pewnego czasu fascynują klasycy. Czytam i się smucę, bo pop jednak porzucił mnóstwo fajnych literackich rzeczy.
Ale czy pop z tymi wszystkimi fajnymi rzeczami byłby jeszcze popem? Może więc zamiast żałować, cieszyć się, że jest i to i to.
OdpowiedzUsuń