11.07.2011

149. prywata

Fantasy & Science Fiction z moim udziałem już od jakiegoś czasu rozsiadło się w punktach sprzedaży, aczkolwiek w krakowskich empikach widać to średnio, bo upchnięte na półkach z fantastyką egzemplarze zasłaniane są przez inne branżowe pisma. Dużo egzemplarzy leży za to na półce pod tytułem "hobby". Może to dobrze? W ten sposób fantastyka z dziwactwa dla uciekinierów od rzeczywistości awansowała do grona akceptowalnych zajęć jak rzeźbienie w zapałkach, kolekcjonowanie modeli samochodów i nagrań operowych. Pochwalę się też, że "Kwoka i Buhaj w kosmosie" przekroczył granicę stu tysięcy znaków. Zamierzam kolejne sto tysięcy machnąć do końca lipca i całość zamknąć prowizorycznie w sierpniu. Potem dam sobie z miesiąc i zacznę ciąć i poprawiać. No i będę musiał wymyślić dla tego jakiś normalny tytuł. A całość zaczęła się od żartu dedykowanego drakenowi. Jeśli jakimś cudem uda się dla tej space opery znaleźć wydawcę, trzeba będzie ten udział drakena uwiecznić.

4 komentarze:

  1. Helou! Mój reader dostał niedokończony wpis od Ciebie, a tutaj go nie ma. Znakiem tego albo go zgubiłeś i wpadłeś w beznadzieję, że nie zdołasz go odtworzyć (zdarzyło się kilka razy), albo zrezygnowałeś świadomie z publikacji.

    W pierwszym wypadku służę kopią aż do zdania "Ale to właśnie ci czasem modni, a czasem zapomniani, lub nawet zupełnie niedostrzegani autorzy literatury marginalnej, nie dokonującej przełomów literackich, o któ"

    Jeżeli chcesz, podeślę, tylko daj namiar.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki!
    Jak człowiek jednak musi uważać! Sieć mi dziś szaleje i jakoś tak "sam się" wysłał niedokończony wpis. Przy jego kontrolnej lekturze uznałem, że jednak nie warto go publikować i skasowałem. Nie wpadłem na to, że wystarczy niespełna minutowa obecność na sieci, żeby tekst poszedł w świat:).
    By nie pozostawiać Cię z urwanym zdaniem -
    Pointa, która w świat nie poszła, była taka, że więcej się uczę od rzemieślników niż od geniuszy, nawet gdybym chciał, by było inaczej. Ale w konsekwencji dzieła artystów pióra czytam chyba z większą, nieobciążoną edukacyjnymi potrzebami przyjemnością. Z drugiej jednak strony, tak, jak w przypadku wspomnianego Akunina, pojawia się przyjemność perwersyjna wyrażana okrzykiem - "Sukinsyn, ja bym jednak chyba, jeszcze, tak nie potrafił!".

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz, że rośnie powoli legenda o wpisie, w którym objawiłeś sens życia, a potem go złośliwie skasowałeś?
    A ontopicznie: mnie od pewnego czasu fascynują klasycy. Czytam i się smucę, bo pop jednak porzucił mnóstwo fajnych literackich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale czy pop z tymi wszystkimi fajnymi rzeczami byłby jeszcze popem? Może więc zamiast żałować, cieszyć się, że jest i to i to.

    OdpowiedzUsuń