20.01.2012

177. reset mózgu

Byłbym nic nie pisał, bo nosiwoda się zżyma, że podobno przez Ziutę i przeze mnie nie może skończyć notki stolykowoliterackiej. Ponieważ jednak co rano - uwaga, zdradzam wstydliwą tajemnicę - zaglądam na różne strony w sieci, w tym na gazeta.pl masakrującą mi mózg tytułami, poczułem niespodziewanie chęć, by o tym napisać. Mógłbym się tłumaczyć, że odpalam g.pl ponieważ wchodzę tamtędy na polygamię i gamecornera (czyli działy poświęcone grom, ale nie tylko - np. wczoraj na gamecornerze rozpętała się dyskusja na temat obcego w SF, dawno podobnej nie widziałem na żadnym forum poświęconym fantastyce). Prawda wygląda jednak tak, że lubię znieczulić się o poranku lawiną kretyńskich i niekretyńskich tytułów.

Czego dowiedziałem się dzisiaj? Sprzedawcy psów znaleźli sposób na ich sprzedawanie pomimo zakazujących tego przepisów. Agnieszka Radwańska wygrała pięknie, piłkarze ręczni po zaciętej walce. Wielki Babilon zamknął megaupload. Znaleziono kolejne sposoby na osiągnięcie szczupłej sylwetki przez kobiety. Wszyscy nienawidzą Kasi Tusk (czy córki przywódców to jakiś polski fenomen? Już dwóch premierów i jeden prezydent wypromowało swoje żeńskie latorośle. Syn prezydenta zaistniał w mediach tylko jeden i aż prawie się zabił w wypadku z wrażenia). Jakiś koleś kogoś obraził. Fotografia kłamie a ropa drożeje. Depp rozstał się z Paradis (ha, Vanessa do wzięcia!).

To nie ja to czytam, to moje oczy absorbują papkę i robią mi z mózgu popcorn, a on, kretyn, tylko się z tego cieszy. Ostatecznie klikam w linki do działów gier, bo przecież nie będę czytał o polityce (tam się coś zmienia w ogóle?)

Wiem, że oznacza to uleganie degeneracji, że zwoje w mózgu mi się prostują, szare komórki wysychają a ambicje umierają z pragnienia oczekując na choćby najmniejsze spełnienie. Ale, podobnie jak chyba spora część ludzkości, potrafię, nawet w tak skrajnym upadku i upodleniu odnaleźć jakiś rodzaj przyjemności. Eliot i Babula (Eliot to wiadomo, w przypadku Babuli chodzi o opowiadanie "Głupiemu radość" ze zbioru "A to mistyka", jednej z najbardziej przegapionych książek w polskiej fantastyce) mieli rację, a wszyscy twórcy widowiskowych filmów katastroficznych się mylili. Świat skończy się w uśmiechu celebryty, na widok którego będziemy bełkotać i skomleć niezdolni do niczego więcej. Jeśli jesteś tym, co jesz, to większość z nas jest pozbawioną smaku papką.

A może to spisek tych, co zawsze? Przecież gdy już zbombardują mnie te wszystkie nieistotne informacje, a mój dogorywający mózg zużyje resztki energii na zbudowanie papkowatych skojarzeń, będę niemal idealnie spełniał postulat z poniższego obrazka.

1 komentarz:

  1. Na pewno spisek. Faktem jednak jest, że ograniczenie dopływu papki informacyjnej wpływa odświeżająco na światopogląd.

    Można to porównać do obżarstwa: co innego rozsądne jedzenie zdrowych i najsmaczniejszych kawałków istot żywych, półżyjców, ćwierćżyjców i roślin, co innego pochłanianie wszystkiego, co wpadło na stół. Skutkuje czkawką, zaparciem ze sraczką na przemian, okresowymi bólami, osłabieniem... Wygląda na to, że mózg to taki informacyjny układ pokarmowy.

    OdpowiedzUsuń