3.02.2012

179. zerknięcie na zewnątrz

Jakie jest moje zainteresowanie teatrem widać po blogu, w którym do spraw teatralnych (a właściwie okołoteatralnych) odnosiłem się może dwa razy. Analfabetyzm teatralny w społeczeństwie, jak mi się zdaje, narasta i pewnie sam mógłbym służyć za przykład teatralnego półanalfabety. Naturalnie dysponuję zgrabnym arsenałem wymówek i usprawiedliwień opierających się na przenoszeniu winy na innych, ale ich tu nie wyliczę, bo nie o moich relacjach z teatrem będzie mowa.

Odzywam się w temacie, bowiem od dni kilku brzęczy internet nie tylko o zapowiedzi powrotu Sapkowskiego do Wiedźmina, ale i o dyrektorze teatru w Legnicy, który to ogłosił publicznie manifest, a w nim zawarł i takie słowa:

"W obronie opowieści zapomnianych. Uważamy, że kryzys odwiecznego modelu opowiadania historii,http://www.blogger.com/img/blank.gif które zastępuje się luźnymi kolażami obrazów, klisz, performansów, ma fatalne skutki. Uniemożliwia odbiorcy podstawowe reakcje na dzieło: identyfikowanie się z historią, konfrontację postaw.(...)W obronie artystycznego kunsztu. Nie ma idei, która mogłaby usprawiedliwić hochsztaplerkę. Przyczyn upadku kultury upatrujemy również w nonszalanckim stosunku do aktu tworzenia. Pokutuje przekonanie, że produkt „dla ludzi” musi być łatwą i pustą błyskotką, a prawdziwa sztuka – nadętym, niezrozumiałym bełkotem. Sztuka jako zwierciadło rzeczywistości praktycznie dziś nie istnieje – łatwiej odbić kicz i miałkość. My chcemy odbijać światy piękniejsze, różnorodne i niejednoznaczne Nie plastikowe, krzykliwe i najzwyczajniej już nudne. Powtarzając po raz kolejny, że interesuje nas sztuka bliska człowiekowi – niezachwianą zasadą czynimy szacunek dla widza, objawiający się w rzetelnej artystycznej pracy."

Prawda, że pobrzmiewa znajomo? Czy nie podobnie przemawiali niektórzy pisarze fantastyki, konfrontując swoje dokonania z dziełami z tzw. głównego nurtu? Sporo się od tamtego czasu zmieniło, a i ów główny nurt odkrył na powrót narrację i przypomniał sobie, że czytelnicy spragnieni są także opowieści, a nie tylko eksperymentów. Najwyraźniej to, co trapi nasze małe getto jest także udziałem większego świata. Niby to nie nowość, ale czasem dobrze o czymś wyraźnie przeczytać. Nie jesteśmy sami z naszymi problemikami.

1 komentarz:

  1. Wiesz, w przypadku Teatru w Legnicy to jest spora wolta, bo to teatr znany (choc to już nie to samo co 10 lat temu) z odważnych eksperymentów, tak z przestrzenią spektaklu, jak i samą formą. w tym teatrze się poniekąd wychowałem (tak, jestem Legniczaninem), i to w latach jego największych sukcesów. I uwerz, jestem w stanie wymienić zaledwie gartkę spektakli wystawianych "normalnie" - aktor na scenie, widz na widowni, akty, fabuła i gramy. To przyciągało ludzi, wzbudzało zachwyt, przynosiło nagrody... ale się znudziło. Zespół się rozjechał po Polsce i poszedł w seriale (ot choćby Sobczak, Chabior, Bluszcz, Kipiel-Sztuka, Sitarski itp.), formuła się wyczerpała, popularność spadła. To i Głąb musiał wymyślić czym tu teraz widza zaskoczyć. No i spróbował "zaskoczyć normalnością". A do tego dorobił swojemu pomysłowi górnolotne ideolo. Szczerze, czarno to widzę.

    OdpowiedzUsuń