21.12.2015

257. Prawdziwi winni w Gwiezdnych Wojnach

Niniejszy wpis zawiera same spoilery i to w dodatku mocne. Jeśli więc ktoś jeszcze nie oglądał którejkolwiek z części, dalej czytać będzie na własną odpowiedzialność i to samego siebie powinien dogłębnie znienawidzić za zepsucie sobie zabawy.

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce życie biegło raz lepiej raz gorzej, ale nie dla wszystkich fatalnie. Istniał z grubsza demokratycznie wybierany parlament (z grubsza, bo jeśli przyjmował, że na niektórych planetach panował np. matriarchat i mężczyźni nie zostawali kadencyjnymi książętami/królami, to trudno uznać to za demokrację pełną gębą), istoty różnych ras były sobie równe (o ile nie byłeś droidem), istniały prawa oraz zdrowy zwyczaj przymykania na nie oczu od czasu do czasu. Wszystko toczyło się więc jak zwykle, bez utopii ale i bez dystopii. A potem zaczęła się wojna.

Wydaje nam się, że wszyscy znamy tę historię. I zdajemy sobie sprawę, że wini wszystkiemu są złowrodzy sithowie i chciwi kupcy. Nie da się ukryć, niewinni to oni nie byli. Ale od lat przegapiamy trop innej mrocznej, nienawidzącej ładu i pokoju siły. I pewnie pozostawałbym na nią ślepy nadal, gdyby nie "Przebudzenie Mocy".

Kto tak naprawdę miesza w galaktyce? Kto wykorzystuje każdą okazję, by zadać śmiertelny cios każdej formie ładu, która próbuje przezwyciężyć chaos? Kto zawsze wspiera bunt, nieważne czy wyrastający z ciemnej czy jasnej strony Mocy? Kto wreszcie naprawdę jest odpowiedzialny za śmierć Hana Solo?

Zwykło się zakładać, że cały cykl Gwiezdnych Wojen to saga rodu Skywalkerów. Coś w tym jest. Ale to przecież niejedyny ród, który pojawia się w znaczącej roli we wszystkich filmowych częściach gwiezdnej sagi. Co interesujące, Skywalkerowie zawsze opowiadają się po stronie ładu. Anakin, choć w znacznym stopniu przyczynił się do chaosu, najpierw starał się ratować galaktyczny porządek służąc zakonowi Jedi, a gdy odkrył, że zakon ów nie jest w stanie zapanować nad chaosem, przyłączył się do jedynej możliwej opcji. Luke postrzega sytuację odmiennie, ponieważ dorasta w czasach, gdy Imperium nie jest już tym, czym było na początku. Zresztą obaj - i Luke i Anakin - zostają zmanipulowani.

Przez kogo?

Padme Amidala, ta sama, która uparcie przekonuje wszystkich, że najlepszym sposobem na zakończenie wojny jest jednostronne rozbrojenie (trochę racji w tym twierdzeniu jest), uwodzi nieletniego Anakina Skywalkera, potem wzmacnia swoje oddziaływanie na niego, gdy chłopak już dorasta. To przez romans z Padme Anakin łamie wszystkie możliwe zasady zakonu Jedi i zamiast przywrócić równowagę Mocy, rozbija ją w drzazgi. Ta sama Padme od początku należy do zwolenników Palpatine'a i mentorek Jar Jar Binksa, którego wybitne osiągnięcia we wprowadzaniu chaosu są wszystkim znane. Padme zmienia front (na rebeliancki) dopiero, gdy pojawia się nowa szansa na zaprowadzenie porządku w Galaktyce. Ta sama Padme, która najbardziej ze wszystkich przyłożyła się do zniszczenia zakonu Jedi i Republiki, zmienia front dopiero, gdy pojawia się nowa siła.

Kiedyś też myślałem, że nie było to z jej strony celowe działanie. Że grały emocje, chodziło o miłość i naiwność.

Tyle, że potem przyglądnąłem się klasycznym Gwiezdnym Wojnom. Tradycyjnie uważamy, że Leia stoi w nich po stronie tych dobrych. Tle przecież, podobnie jak jej matka dąży ona tak naprawdę do rozpętania kolejnego chaosu. Podobnie jak Padme uwodzi następnego Jedi, który ma szansę zapewnić światu porządek, igra przy tym z innym herosem - każdemu z nich dając wierzyć, że ma u niej szanse. Oficjalnie Leia nienawidzi Imperium, bo jest złe. W istocie jednak nienawidzi go z tych samych przyczyn, dla których jej matka nienawidziła Republiki i zakonu Jedi - ponieważ reprezentowały ład. Jedynym, czego pragną kobiety z tego rodu jest chaos, wieczne zamieszanie i wojna.

Ostatecznie dowodzi tego "Przebudzenie Mocy". Gdzie znajdujemy Leię? We władzach nowej Republiki? Bynajmniej. Pełni ona jedną z czołowych ról w rewolucyjnym podziemiu, którego głównym zadaniem wydaje się być nie dopuszczenie do zawarcia pokoju pomiędzy Nowym Porządkiem a Najnowszą Republiką. 

Chcecie więcej?

Jak reaguje Leia na przybycie Hana? Wysyła go na śmierć. I by mieć pewność, że facet nie wróci gra na nim tak, jak wcześniej grała na nim i na Luke'u. Uruchamia emocje. Choć Han zdaje sobie sprawę, że jego syn jest stracony i wyraźnie mówi o tym Lei, ona na pożegnanie przypomina mu o ojcostwie i prosi, by przyprowadził ich syna do domu. Han więc, wyraźnie wbrew sobie, by uszczęśliwić Leię, idzie porozmawiać z synem. I ginie.

Czemu Leia to zrobiła? Widzicie, gdy w jakiś sposób pozbyła się na całe lata i Hana i Luke'a (nie wiemy jeszcze jak), była jedyną legendą Rebelii i mogła zarządzać nią jak chciała. Któż sprzeciwiłby się legendarnej Lei? Powrót Hana wszystko zmienia. On też był generałem i legendą Rebelii. Co gorsza, o czym wiedziała Leia, był diablo skuteczny. Gdyby przeżył, Leia utraciłaby znaczącą część swoich wpływów. Co więcej, Han mógłby stosunkowo szybko doprowadzić do zwycięstwa Ruchu Oporu i zakończenia wojny. A kobietom z rodu Padme i Lei nie o to przecież chodzi. Ich domeną jest chaos.

Niestety, nie są same. Zakończenie "Przebudzenia Mocy" jest szczególnie ponure. Komu w ramiona pada Rey po powrocie z misji? Czy Chewbacce, z którym łączyła ją znajomość, wspólne przygody i miłość do Hana? Bynajmniej. Takiej sceny w filmie nie ma. Rey pada w ramiona Lei - kobiety, którą widzi po raz pierwszy w życiu. Wiecie, co znaczy ta scena?

To pakt.

Nie wiem, czy jak sugeruje wielu fanów, Rey jest potomkiem Padme Amidali. Sporo jednak na to wskazuje. Albo przejęła w genach nienawiść do ładu i będzie za wszelką cenę dążyć do jego zniszczenia, albo uznała swoistą religię kobiet z rodu. I to nie przypadek, że - zapewne w skutek nacisków i machinacji Lei - to ona wyrusza w finale filmu, by usunąć ostatnie zagrożenie dla rządów Lei: Luke'a. Leia załatwiła Hana, Rey ma wyeliminować Luke'a. być może dopiero po tym, jak ją wyszkoli. Ale jej misja jest jasna: zniszczyć wszelkie szanse, by w galaktyce zapanował ład.

Tak, Star Wars to saga rodzinna. Ale opowiada o dwóch rodach toczących ze sobą wojnę przez całe pokolenia, przy użycia jasnej i ciemnej strony mocy. Mężczyźni z rodu Skywalkerów toczą rozpaczliwą walkę o zaprowadzenie w galaktyce pokoju. Ale kobiety z rodu Amidali raz za razem niweczą ich starania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz