Facet, z którym siedziałem przy kawo-herbacie (on przy kawie, która mu nie posmakowała, ja przy herbacie, której nie miałem czego zarzucić) powiedział, że woli jeździć sam., Właśnie dlatego, że wtedy może rozmawiać ze spotkanymi, poznawanymi ludźmi. Przez chwilę patrzył na mnie wtedy, jakby szukał porozumienia w tej podróżniczej samotności. A ja przypominałem sobie jego opowieści o górach Rwandy, oraz opowieści wspólnego znajomego, żartobliwe, porozumiewawcze mrugnięcia okiem i mruknięcia, że nie może go złapać telefonicznie, bo zdaje się, że on włóczy się właśnie po Pakistanie. Tego kraju też nigdy nie zobaczę na własne oczy. jestem zbyt ostrożny, zbyt wygodnicki. A z facetem, z którym wybrałem się na napoje, od słowa do słowa zaszliśmy do jego wspomnienia Syrii. "Chyba mój najpiękniejszy wyjazd" powiedział.
Czasem zastanawiam się, czy powinienem ulegać sentymentom, jeździć wciąż w te same miejsca, zamiast pozostawiać je wspomnieniom. Wybierać spokój zamiast nowego zachwytu. Mijać rozpoznawalnych z widzenia ludzi, których nigdy nie poznam, zamiast sięgać po namiastki poznawania tych, których pierwszy raz widzę na oczy.
Pamiętam wiele rozmów na dworcach i w pociągach. W poczekalniach, kolejkach do kas z biletami. W kiepskich autobusach podskakujących na nie mniej kiepskich drogach. Na górskich szlakach. W małych schroniskach, w ciasnych salkach przy gorących herbatach.
Chyba kiedyś byłem bardziej ciekawy ludzi.
Może dlatego, że było to "kiedyś", nie ciągnąłem za język starego znajomego i nie wiem, czy nie poczuł się samotny w moim towarzystwie. Dopiliśmy, poszliśmy. Tydzień później on pojechał na Ukrainę, ja zszedłem do piwnicy z koleżankami z pracy, by z rozbawieniem słuchać jak jedna z nich zaczęła piszczeć na widok myszy. Być może wszyscy dostajemy takie podróże i takie ekscytacje, na jakie zasługujemy.
Ale może jest inaczej. Sięgamy w ciemność, w nieznane, bo tysiąc internetowych przewodników nie przygotuje nas nigdy na jedną chwilę doświadczenia, gdy wysiadamy z pociągu, samolotu, samochodu i w twarz wieje nam nieoswojone, czy to centrum najbardziej cywilizowanego miasta na świecie, czy wioska, czy bezdroże. Sięgamy w ciemność, wchodzimy w nią i odkrywamy światła. I każde z nas widzi co innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz