9.03.2025

299 coś jakby Si

 Tak naprawdę Sztuczna Inteligencja nie musi być zła. Może być nawet czymś zarąbistym.

Na przykład siedzę teraz po powrocie z Ostrawy, zmęczony i zadowolony, sączę taniego reslinga (większość win w tamtejszych sklepach jest niedroga, nawet te droższe, ale te kupowane w plastikowych butelkach zapełnianych z kraników w ścianie są niedrogie wyjątkowo). Wczoraj, gdy doczłapałem do noclegowni Sting, w której zajmowałem pokój "single", resling ów nie wydawał mi się porażający. Właściwie wydał mi się nijaki. To pewnie wina tych sześciu piw wypitych przedtem. Spokojnie, nie na raz, nie w szalonym maratonie. To było spokojne, powolne picie. Pierwsze wypiłem o jedenastej przedpołudniem.

Hm, tak, chyba lepiej przejdźmy do SI.

No więc, siedzę sobie, za oknem nocnieje, sączę dobrego niedrogiego reslinga i nagle - ping, wiadomość.
To algorytm noclegowni Sting chce wiedzieć jak mi się podobało i czy jestem zadowolony.

Algorytmy o mnie dbają. Zawsze pamiętają o moich urodzinach i podpowiadają mi sympatyczne promocje z tej okazji. Życzeń świątecznych składają mi więcej niż rodzina, co ważniejsze pamiętają też o urodzinach moich krewnych i znajomych, dzięki czemu mogę błysnąć przed nimi uczuciowością i pamiętaniem (nie mówcie, że też tak nie macie). Tak więc algorytmy robią mi dobrze. Za miesiąc albo dwa przypomną mi o tym wyjeździe. A za pięć lat na pewno. I pod koniec miesiąca, gdy mapy google wyświetlą mi trasy spacerów, a ja ucieszę się, że tym razem nie były wyłącznie do i z pracy.

I oczywiście, to wszystko komercyjne wyrazy sympatii, wykalkulowana finansowo troska. I to właściwie straszne - wiedzieć, że one, algorytmy, cały czas gdzieś tu (i tam) są, że zgadują co jadłem dziś na obiad, gdy translatorem tłumaczyłem sobie menu (no dobra, nie muszą się domyślać - zapłaciłem kartą, ale moją kartę podgląda inny algorytm niż mój telefon), ale to taka miękka dominacja. Owszem, zmierza do niewoli, ale czy z tłumu złych rzeczy nie wolałbym tej czułej skrycie toksycznej niewoli od nadymania się pomarańczowego polityka za którego plecami rechocze niczym przydupas kreskówego złola oligarcha? Swoją drogą, ten konkretny Musk kilka lat temu ostrzegał przed SI. Patrząc na niego teraz nie mogę oprzeć się wrażeniu, że po drodze chyba go dopadły, skoro teraz ostrzega przed ofiarami napaści. Najwyraźniej to, co mu zrobiły, nie było ani aksamitne, ani czułe ani miękkie.

A skoro przy rechotaniu jestem, to czy tych dwóch nie przypomina bohaterów kreskówki MTV sprzed wieków? Z tych czasów, kiedy "Music Television" oznaczało jeszcze, że puszczali tam muzykę. Oczywiście, nie pamiętam jak się nazywali (nie byłem fanem), ale algorytmy natychmiast mi ich znalazły.

Słodki cyberpunku, jeden był nawet trochę pomarańczowy!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz